Witamy na stronie, zaloguj się jeśli posiadasz konto lub zarejestruj się.
Aurora Nagłówek
"Musicie dużo czytać. By poznać prawdę. By dostrzec korzenie zła." - Abp Marcel Lefebvre
Wtorek 19 marca 2024
Efendi

Efendi

Jerzy W. Wypiórkiewicz
Zbigniew W. Kowalewski
Sławomir M. Kozak
Rok wydania: 2018
Oprawa: miękka
Wydanie: język polski
Seria: Polskie Skrzydła
Ilość stron: 304
ISBN: 978-83-65193-11-7
Rodzaj: Książki
Nr kat. 025
Dostępność: Wysyłka w ciągu 24 h
50.00 PLN
Ilość zamówienia:

Generał Ludomił Rayski, to postać niewątpliwie tragiczna. Przyszło mu pełnić szczególną rolę w trudnych latach, dopiero co podnoszącej się z kolan, II Rzeczypospolitej. Uwikłany w meandry polityki międzynarodowej i politykierstwa wewnętrznego, próbował realizować zadanie budowy polskiego przemysłu lotniczego, siłą rzeczy wtłoczonego w koleiny zbliżającej się wojny.

W Gallipoli prowadził loty zwiadowcze nad uwięzionymi wojskami australijskimi. Z Turcji wydostał się w stopniu podporucznika, by zaciągnąć się do Wojsk Polskich tworzonych przez generała Lucjana Żeligowskiego. Do Lwowa przedostał się z Rumunii, oczywiście … samolotem. W wojnie z bolszewikami dowodził już eskadrą, przez pewien czas składającą się z pilotów amerykańskich. Późniejszy dowódca bombowej eskadry niszczycielskiej, szef wyszkolenia na poznańskiej Ławicy, zastępca szefa Departamentu Żeglugi Powietrznej generała Francois-Leon Leveque, po przewrocie majowym szef tegoż Departamentu, zdążył jeszcze przecież przelecieć ponad Alpami i oblecieć całe chyba Morze Śródziemne. Doskonały praktyk, jakże inny od swoich wielu następców sztabowych!

SŁOWO OD WYDAWCY

WPROWADZENIE

LATA I WOJNY ŚWIATOWEJ. PIERWSZE WZLOTY W ARMII OSMAŃSKIEJ

WOJNA Z UKRAIŃCAMI I BOLSZEWIKAMI W LATACH 1919-1921

W DEPARTAMENCIE IV AERONAUTYKI MINISTERSTWA SPRAW WOJSKOWYCH

POLSKI GENERAŁ PILOTEM ROYAL AIR FORCE

TRUDNY KAWAŁEK TUŁACZEGO CHLEBA

KRES ZIEMSKIEJ DROGI GENERAŁA

POSŁOWIE

LUDOMIŁ RAYSKI "LATAJĄCY TUREK"

KALUMNIE ROMEYKI

ZAŁĄCZNIKI

„Młode Państwo Polskie po swoich okupantach odziedziczyło praktycznie spaloną ziemię, nędzę i głód. Jednak radość z odzyskania niepodległości była tak wielka, że społeczeństwo gremialnie i z największym zapałem przystąpiło do odbudowy Kraju. Naczelną sprawą było uruchomienie instytucji najważniejszych dla funkcjonowania państwa. W ich liczbie najpilniejszą sprawą było zorganizowanie silnej, dobrze uzbrojonej armii, gdyż granice były jeszcze dość płynne i nie brakło chętnych do zagrabienia tych czy innych połaci naszego kraju. Ukraińcy dążyli do zagarnięcia wspomnianych już terenów, Czesi uchwycili prawem kaduka Zaolzie, Niemcy rościli sobie prawa do Śląska, Litwini też chcieli zająć jak najwięcej, a nade wszystko Rosja bolszewicka, która mimo zapewnień o prawie narodów do samostanowienia, miała chrapkę nie tylko na Polskę, ale i na całą Europę. Zakończona wojna światowa wykazała niezbicie, że niepoślednią rolę w walkach na froncie zaczynała odgrywać najmłodsza ze wszystkich broni – lotnictwo. W ostatnich dniach tej wojny, oficerowie polscy z armii zaborczych z pomocą swoich żołnierzy jak również społeczeństwa, zajmowali siłą obiekty wojskowe, w tym głównie lotniska, hangary i sprzęt lotniczy. Już w końcu października 1918 roku lotnisko Rakowickie w Krakowie znalazło się w polskich rękach. Akcją dowodził kpt. pil. Roman Florer. Później zajęto inne lotniska na terenach polskich, m.in. lotnisko Lewandówka we Lwowie, Hureczko pod Przemyślem, następnie kpt. Ryl zajął lotnisko i hangar ze sprzętem latającym w Lublinie, a Lotnisko Mokotowskie w Warszawie zajął ppłk pil. Hipolit Łossowski.

Ziemie poznańskie pozostawały jeszcze pod okupacją niemiecką i dopiero Powstanie Wielkopolskie wyzwoliło tę krainę w styczniu 1919 roku. W ręce polskie wpadły dość znaczne zapasy sprzętu lotniczego i urządzenia lotniskowe. Spośród zdobycznego, w dużej mierze zdezelowanego sprzętu na ziemiach polskich udało się uruchomić 217 samolotów i 232 silniki. Z tego sprzętu natychmiast formowano eskadry lotnicze, które w niedługim czasie wyruszyły na front walk z Ukraińcami, później z bolszewikami w obronie polskich granic. W sukurs walczącym oddziałom polskim przybyła transportem kolejowym „błękitna” Armia gen. Józefa Hallera z Francji, a w jej składzie znaczna liczba pilotów wraz z samolotami (ok. 150 szt.), warsztatami, a nawet szkołą pilotów. Z tejże Francji przybyli też ochotnicy amerykańscy, piloci wojskowi, którzy zapragnęli walczyć w polskich szeregach.”

„Zwalczając zawzięcie różne, mówiąc oględnie, niegospodarności w lotnictwie, oraz obce wpływy, Rayski jako dowódca i człowiek, stał się obiektem całej kampanii oszczerstw i ataków prasowych, które stworzyły mu atmosferę uniemożliwiającą wręcz normalne funkcjonowanie. Poza tym zupełnie chore zależności służbowe, traktujące lotnictwo jako służbę pomocniczą, powodowały, iż Rayski nie miał możliwości ani kierowania ani dowodzenia lotnictwem, w pełnym tego słowa znaczeniu. 15 marca 1939 r., widząc już oczywiste zagrożenie ze strony Niemiec, podał się po raz kolejny do dymisji, gdy na jego kategoryczne żądanie pełnej mobilizacji przemysłu lotniczego i funduszów na ten cel, odpowiedziano przecząco, z powodu rzekomego braku pieniędzy. Otóż, pieniądze były. Była pożyczka lotnicza rozpisana wśród społeczeństwa polskiego, opiewająca na 500 mln zł. Było też ponad 70 ton złota w skarbcu państwowym, które to złoto polecono wywieźć za granicę po wybuchu wojny. O losach tych bardzo znaczących sum do dziś dnia nie poinformowano polskiego społeczeństwa. Po przegranej kampanii we wrześniu 1939 r., odpowiedzialność za klęskę zrzucono beztrosko na lotnictwo, a szeptana i podszczuwana propaganda jako głównego winowajcę wskazała na osobę jego wieloletniego dowódcy, gen. bryg. pil. Ludomiła A. Rayskiego, który rzekomo ponosił całą odpowiedzialność za brak silnego liczebnie i technicznie lotnictwa. W kampanii wrześniowej nie dane było gen. Rayskiemu walczyć w szeregach swojego lotnictwa, któremu poświęcił wszystkie marzenia, myśli i czyny. Prosił dwukrotnie o przydział bojowy w jakimkolwiek charakterze, chciał walczyć nawet jako zwykły pilot. Gen. Józef Zając, ówczesny Naczelny Dowódca Lotnictwa, odmówił mu tego, zdawać by się mogło zwykłego, ludzkiego gestu. W ten sposób lotnik o największym doświadczeniu bojowym, o największej wiedzy lotniczej, latający bojowo jeszcze w lotnictwie tureckim w latach 1915–1918, pozostaje poza lotnictwem, gdy tymczasem Naczelnym Dowódcą Lotnictwa w jednej z najtrudniejszych kampanii lotniczych II wojny światowej, zostaje oficer piechoty, były dowódca dywizji piechoty, a z wykształcenia doktor filozofii.”

Dostawa kurierem. Czas dostawy do 3 dni. 20 zł
Paczkomat 18 zł
Poczta Polska, przesyłka polecona 16 zł