Witamy na stronie, zaloguj się jeśli posiadasz konto lub zarejestruj się.
Aurora Nagłówek
"Musicie dużo czytać. By poznać prawdę. By dostrzec korzenie zła." - Abp Marcel Lefebvre
Czwartek 28 marca 2024
Tracimy Kościół czyli zawał Polski

Tracimy Kościół czyli zawał Polski

Leszek Misiak
Rok wydania: 2019
Oprawa: miękka
Wydanie: język polski
Ilość stron: 456
ISBN: 978-83-65193-17-9
Rodzaj: Książki
Nr kat. 027
Dostępność: Produkt niedostępny
50.00 PLN
Dostępna również w formie:

Książka „Tracimy Kościół czyli zawał Polski” to pierwsze kompendium, które w 30 rocznicę ustaleń Okrągłego Stołu dokonuje podsumowania udziału władz Kościoła w zmowie z 1989 r. - skutków nie tylko ustrojowych, ale przede wszystkim społecznych, gospodarczych, socjologicznych, moralnych, obyczajowych. Z książki dowiemy się szczegółów nt. udziału władz Kościoła w tej zmowie, o ogromnych, uzyskanych  na jej podstawie, zyskach Kościoła, także materialnych i o zacieraniu uwikłania biskupów w spisek z Kiszczakiem i Geremkiem - zdradę narodu w 1989 r., ukrywaną przez Kościół do dziś.

Autor ukazuje szerokie konsekwencje tamtych ustaleń. Przypomina, że 17 maja 1989 roku, niedługo po zakończeniu obrad Okrągłego Stołu, sejm uchwalił dwie ustawy, parafowane - co znamienne - 4 kwietnia tegoż roku, w dzień zakończenia obrad Okrągłego Stołu: o gwarancjach wolności religijnej oraz o stosunku państwa do Kościoła Katolickiego w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Zakończenie prac legislacyjnych zaplanowano tak, aby zbiegły się w czasie z obradami Okrągłego Stołu, ponownym zalegalizowaniem „Solidarności” i przygotowaniami do wyborów w czerwcu 1989 r. 

 

SŁOWO OD WYDAWCY

ZAMIAST WSTĘPU

KS. POPIEŁUSZKO W SIECI MASOŃSKIEJ. MĘCZENNICY I KONFIDENCI

SREBRNIKI OD KISZCZAKA

POMOST DO ZDRADY, CZYLI PRZEDMURZE ZŁA

DLATEGO TAK BOJĄ SIĘ MARYI. NIEWYGODNY PRYMAS

JAK MASONI WYKORZYSTALI WIZERUNEK JANA PAWŁA II

KORZENIE ZŁA

UTRACONY HONOR, ZDEWALUOWANY PATRIOTYZM

SMOLEŃSKA PĘTLA KACZYŃSKIEGO (I KOŚCIOŁA)

ZACZĘŁO SIĘ OD MENORY W MAGDALENCE

IV ROZBIÓR POLSKI

OSZUSTWO RZEKOMEJ PRAWICY

O. RYDZYK I POJEDNANIE POLSKO-ROSYJSKIE

ZAKOŃCZENIE

"To znamienne, że mimo, iż nie ma już wśród żywych ani gen. Czesława Kiszczaka, ani gen. Wojciecha Jaruzelskiego, jakaś tajemna siła wciąż blokuje wyjaśnienie prawdy o mordzie na charyzmatycznym kapłanie, bł. ks. Jerzym Popiełuszko. Niezłomnego kapelana Solidarności uprowadzono 35 lat temu, 19 października 1984 roku i bestialsko zamordowano. Mimo upływu tylu lat nie poznaliśmy prawdy o tym mordzie. Choć - jak podkreślają kolejne ekipy rządzące - mamy demokratyczne rządy, pełną wolność i żyjemy, jak to określił pewien klasyk „opozycji solidarnościowej”, w „państwie prawa”. Zakopanie tej ponurej prawdy wskazuje, że nadal jest ona groźna dla tych, którzy żyją, zarazem mają oni taką moc sprawczą, realną władzę w państwie, że mogą skutecznie blokować to śledztwo. Może więc chodzi o cappo di tutti capi zbrodni czyli szefa wszystkich szefów i osłanianie prawdy o początkach formowania się spisku przeciw Polakom i państwu polskiemu, która obnażyłaby i politycznie a także moralnie przekreśliła wszystkich spiskowców, dziś szanowane persony z pierwszych stron gazet? Tylko takie wytłumaczenie zablokowania śledztwa jest logicznie wytłumaczalne, bo ten, którego od 35 lat obarczano winą główną, czyli gen. Czesław Kiszczak, szef peerelowskiego MSW, nie może już nikomu zagrozić, wydać rozkazów uniemożliwiających dotarcie do prawdy, ani też nie musi już obawiać się kary, poza karą Bożą oczywiście. Może więc nie był jedynym i nie ostatnim ogniwem decyzyjnym?" 

"Od grudnia 1981 r. do końca Okrągłego Stołu, Kościół katolicki brał czynny udział w relacjach władzy państwowej z opozycją, najpierw prawdziwą z tzw. pierwszej „Solidarności”, a gdy powiązany personalnie z masońską lożą Kopernik układ KOR-wski przyczynił się do wyrzucenia na emigrację najbardziej wartościowych jej działaczy, a pozostali zostali odsunięci od wpływów, a nawet byli prześladowani – z wykreowaną przez KOR atrapą opozycji. Oni, owa atrapa opozycji, sami nazywali siebie „opozycją konstruktywną”, to taka gra słów, która miała zamydlić oczy Polakom, bo trzeba było w jakiś sposób wytłumaczyć odsunięcie wartościowych działaczy pierwszej „Solidarności”, nazywanej przez „konstruktywnych” „ekstremą”, zmuszenie ich do emigracji. Kościół występował w charakterze negocjatora, pośrednika i obserwatora porozumień, doradcy atrapy opozycji i żyranta tych porozumień. A więc był, poprzez swoich reprezentantów, świadomym, bezpośrednim nie tylko świadkiem, ale stroną najważniejszych wydarzeń, które nakreśliły bieg historii. I to stroną o kluczowym znaczeniu. Bez Kościoła taka „ugoda” byłaby jak papierowe małżeństwo, nie miałaby większych szans na realizację, zostałaby zdekonspirowana.Kościół mógł ją akceptować lub kwestionować, kontestować, wyrażać swój sprzeciw, warunkować, że nie naruszy interesu narodu polskiego. Mógł odejść od stołu, gdy dostrzegł, że umowa zmierza w złym kierunku. Mógł wreszcie przez minione 30 lat odejść od umowy. Nie zrobił tego. Ponosi więc pełną współwinę za obecny stan naszej Ojczyzny."

"Jednym pomagano wyjechać, innym – wybranym - działaczom pomagano, finansowo by tu, w Polsce, włączyli się w budowanie nowej rzeczywistości budowanej według wyobrażeń KOR. Powtarza się pewien schemat działania. W połowie lat 70. CIA poszukiwała kandydatów, którzy zainicjowaliby w Polsce opozycję wobec rządu komunistycznego. Wówczas, według moich informatorów, miał pomóc Amerykanom Mossad, wskazując m.in. osoby, które zostały usunięte z PZPR po marcu 1968 r. Niektórzy z nich byli blisko tzw. lewego skrzydła KOR. Dzięki środkom CIA agenci wspomagali finansowo prześladowanych przez władze komunistyczne wybranych robotników." 

"Matka Najświętsza Królowa Polski była obecna w dziejowych wydarzeniach narodu polskiego. Szczególnie widoczne w najnowszej historii Polski było to w 1920 r., zaledwie dwa lata po odzyskaniu niepodległości. 27 lipca, gdy armia sowiecka zbliżała się do Warszawy, biskupi polscy zgromadzenia na Jasnej Górze wystosowali Akt poświęcenia Polski Najświętszemu Sercu Jezusa i ponownego obrania na Królową Polski Matki Bożej. „Królowo Korony Polskiej, Tobie się oddajemy, Tobie się poświęcamy – broń i strzeż nas jako własność swoją. I stał się cud potwierdzony potem przez jeńców sowieckich, wziętych do niewoli pod Warszawą. Według ich relacji, gdy wojsko polskie ruszyło do ataku na Wólkę Radzymińską, sowietom ukazała się „potężna kobieta z oddziałem straszliwych skrzydlatych konnych rycerzy”."

"Te szczególne dla późniejszych losów narodu polskiego, a także Europy, wydarzenia, chcę przywołać bardziej szczegółowo, zwłaszcza, że są dziś przez władze polityczne Polski całkowicie, z premedytacją, przemilczane. Tych szczegółów nie dowiedzieliśmy się np. z misternie przygotowywanego filmu „Niepodległość”, którego premierę, z wielką fetą, mogliśmy obejrzeć 12 listopada 2018 r. w Teatrze Wielkim, w 100. rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę. Przemówienie przed premierą wygłosił minister kultury w rządzie PiS, Piotr Gliński. To praca iście imponująca, mnóstwo odnalezionych w całym świecie starych zdjęć filmowych z okresu formowania się państwa polskiego, ogromnym trudem koloryzowanych, w tym także sceny z życia zwykłych ludzi w owym czasie. W trwającym około półtorej godziny filmie ANI SŁOWEM nie wspomniano o Cudzie nad Wisłą, nie padła w ogóle ta nazwa. Nic nie powiedziano (ani nie pokazano) o masowych modłach Polaków do Matki Bożej. Ani słowa o świadectwach ludzi z tamtego okresu, w tym żołnierzy bolszewickich i to nie z okresu tuż po tych wydarzeniach, ale zebranych potem. Wspomniano jedynie o przechwyceniu przez Piłsudskiego szyfrów rosyjskich jako przyczynie zwycięstwa. W filmie dominuje Józef Piłsudski, zdjęć z jego udziałem jest mnóstwo, natomiast nie pada kluczowe przecież nazwisko gen. Tadeusza Rozwadowskiego.Zlekceważono w ten sposób w filmie jedną z najważniejszych w dziejach ludzkości bitew, która zatrzymała zalew marksizmu na Europę."

"Jan Paweł II nie doczekał ekspansji gender w Polsce, marszów aborcjonistów, czarnych i „tęczowych”, nie doczekał prowokacyjnej homoseksualnej „tęczy” pod Kościołem Zbawiciela w stolicy Polski i innych owoców liberalizmu, jaki wlał się do Polski po podpisaniu traktatu stowarzyszeniowego, owoców innych niż chciał wprowadzać Robert Schuman. Nie mam złudzeń jak zareagowałby na ów „postęp” papież, który, tak jak kard. Wyszyński, zawierzył swoje życie Maryi, a oparcie narodu wiedział w rodzinie. Wiemy jak bardzo Jan Paweł II bronił życia od poczęcia aż do śmierci. Z całą pewnością, gdyby żył, nie doszłoby do takich wynaturzeń wbrew prawu Bożemu i wbrew antropologii, wbrew naturze ludzkiej, byłoby to po prostu niemożliwe. Dlatego z „eksportem” tych zmian do katolickiej Polski unijni komisarze i władze polityczne Polski czekały aż polski papież umrze. A potem nie tylko je w trybie przyspieszonym eksportowali do Polski, ale w dodatku wykorzystali wizerunek Jana Pawła II jako „twarz” zjednoczonej Europy. Szybka kanonizacja, za którą opowiadali się nawet Michnik i jego kamaryla, bardzo była na rękę zwolennikom rozszerzonej Europy i bezbożnej. Jan Paweł II już nie żył, nie mógł się obronić. Paradoksem jest, że autorytet Jana Pawła II wykorzystywany jest dzisiaj przez ukrytych wrogów katolicyzmu, „lansujących” naszego papieża jako zwolennika, wręcz promotora zgnilizny moralnej jaka zalała nas po wstąpieniu do UE i podpisaniu Traktatu Lizbońskiego."

"Ekumenizm, miłosierdzie, relatywizacja, czy one mają stać się remedium na wszelkie otaczające nas zło? Czy nie jest to nadużycie,  ułatwiające rozgrzeszenie z wielu win, które powinno się po ludzku, zgodnie z nauką Chrystusową, ujawnić, żałować za nie, rozliczyć i zadośćuczynić? Mam wrażenie, że dzisiaj ekumenicznym pojednaniem i miłosierdziem chce się przykryć i zjednać jako równoprawne z religią katolicką ruchy quasi religijne poprzez właśnie sztuczne miłosierdzie. Świat nie jest i to wiemy od wieków, także z czasów Chrystusa, jednopoziomowy. Jest w nim  wiele dobra, ale i wiele, bardzo wiele zła, które chce zniszczyć dobro i to widzimy obecnie aż nadto wyraźnie. Oprócz pojednania i miłosierdzia jest wina i kara, inaczej zapanowałaby Sodoma i Gomora. Dlatego dziwi i jednocześnie zastanawia nadmierne eksponowanie obecnie wyłącznie roli miłosierdzia. A także brak wyraźnych wskazań zła, brak takich samych akcentów jak w eksponowaniu potrzeby miłosierdzia, na potrzebę, konieczność wyznania win i zadośćuczynienia. Najpierw powinno być wyznanie win, skrucha, potem zadośćuczynienie i dopiero potem rozgrzeszenie. Wynika to z nauki chrystusowej. Eksponowanie wyłącznie miłosierdzia wykoślawia zdrowy osąd i daje pożywkę do szerzenia się relatywizmu. Relatywizm jest jednym z podstawowych korzeni zła w dzisiejszym zliberalizowanym świecie. Aby przywołać miłosierdzie Boże, nie wystarczy być nędznikiem. Trzeba jeszcze pokornie wyznać swoją własną nędzę, skutecznie żałować, wyrzekając się grzechu, i prosić Boga o przebaczenie z pełną ufnością w sercu."

"Polskość, narodowy patriotyzm przestały być trendy, nawet w Kościele, którego część „otwarta” chce nie tyle Polski, co wspólnej wielonarodowej Europy. Nie wystarczy jednego pokolenia, by wrócić do źródeł. Polski duch narodowy jest niszczony. Dla wybitnego polskiego reżysera i patrioty Bohdana Poręby nie znalazło się miejsce na Powązkach, podczas, gdy chowa się tam z całym szacunkiem dla zmarłych, osoby pomniejsze, a nawet niekiedy – niegodne tego wyróżnienia. Bohdan Poręba nie „zasłużył” nawet zdaniem władz pookrągłostołowych na państwowy pogrzeb. A to przecież Bohdanowi Porębie zawdzięczamy tak wspaniałe przepełnione polską nutą i prawdziwym patriotyzmem  filmy jak choćby wspomniane wyżej „Nad Niemnem”.  To Bohdan Poręba zamierzał wyreżyserować film oddający prawdę o Jedwabnem. Ten film, nie mam wątpliwości, wywróciłby do góry nogami nieprawdziwą narrację żydowską, szkodliwą dla Polski i Polaków, co miałoby wpływ na całą naszą przenicowaną rzeczywistość. Bohdan Poręba zmarł nagle, gdy miał zacząć prace nad filmem o prawdzie o Jedwabnem, zmarł w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, jak pisał lekarz, który był przy nim, gdy umierał."

"Jak widzimy, twórcy przemian w Polsce wcale nie ukrywają ich korzeni, nie obnoszą się z nimi ostentacyjnie, ale też ich nie kryją, w przeciwnym wypadku wymienione wyżej nazwy byłyby inne, a one wyraźnie nawiązują do masońskich. Podczas obrad w Magdalence w 1989 r., poprzedzających zmowę przy Okrągłym Stole, na stole, przy którym siedzieli uczestnicy zmowy, stała żydowska menora, symbol religijny i jednocześnie symbol państwa Izrael obok Gwiazdy Dawida. Była menora, nie było krzyża. W katolickim kraju, rządzonym przez - tak się nas przekonuje – Polaków (93 procent społeczności naszego kraju określa się jako katolicy) na stole podczas rozmów decydujących o losach kraju powinien stać Krzyż Chrystusowy."

"Pracujemy w zachodnich firmach, spłacamy kredyty w zachodnich bankach, a pieniądze zachodnich korporacji wyjeżdżają z Polski.  Od czasu podpisania przez Lecha Kaczyńskiego Traktatu Lizbońskiego straciliśmy suwerenność. Dziś wszystkie kluczowe decyzje są podejmowane w Brukseli, nawet ile mleka ma dać krowa. Polecam zadumę nad tymi kosztami – a będą się one w postępie geometrycznym nawarstwiać - wszystkim pasterzom polskiego Kościoła katolickiego, nie tylko tym nielicznym, których powinno ruszyć sumienie, bo mają w takim obrazie narodu swój osobisty udział, ale także tym, którzy chcą stać się zalążkiem odnowy. Rzekomo patriotyczny i narodowy PiS nie rozliczył, nawet tego nie próbował, złodziejskiej „transformacji”, nie postawił przed Trybunałem Stanu Leszka Balcerowicza, Janusza Lewandowskiego i innych „przodowników transformacji”. A przecież ci ludzie przyczynili się do doprowadzenia kraju niemal do bankructwa. Niech więc Jarosław Kaczyński, Antoni Macierewicz, także pomniejsi politycy PiS, którzy chowają się w cieniu wiedzą: naród to zapamięta. Niech nie opowiadają nam Polakom banialuk o demokracji, wolności, walce o równość wobec prawa, o wyciąganiu Polski z dołka gospodarczego. To są puste hasła propagandowe. W rzeczywistości obowiązuje prawo niepisane: my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych. Ta są drwiny z Polski i z Polaków. Czy byliśmy całkiem bezbronni? Otumanione przez opanowane przez układ okrągłostołowy media społeczeństwo, w którym zabrakło myśli i polityki polskiej, odsunięte od prawdziwych źródeł informacji, bez elity intelektualnej, która czuje i myśli po polsku, częściowo wytępionej przez dziesięciolecia, częściowo zmuszonej do emigracji, jednocześnie karmione fałszem przez nowo wykreowanych „przywódców”, artystów, twórców, pisarzy, dziennikarzy, łatwiej było i jest nadal zmanipulować." 

 

 

Dostawa kurierem. Czas dostawy do 3 dni. 20 zł
Paczkomat 18 zł
Poczta Polska, przesyłka polecona 16 zł